Sama doświadczyłam niewybrednych ataków od ludzi bez imion i twarzy i gdyby nie słowa, których zwierzę nie jest w stanie wypowiedzieć miałabym wątpliwości czy wpisał to człowiek. Jak łatwo przychodzi nam zabijanie słowami można przekonać się wchodząc na komentarze do artykułów.
Sieciowy Ku Klux Klan
Siadamy przed komputerem i chcemy porozmawiać, opowiedzieć o sobie, swoich problemach, o tym jak postrzegamy świat i jakie widzimy problemy. Często jak przystało na człowieka odważnego wpisy robimy pod własnym imieniem i nazwiskiem. Nawet z umieszczeniem swojego zdjęcia. Kultura wymaga przecież, żeby się przedstawić. Zatwierdzamy i czekamy na gości. Jasne, że nikt nie oczekuje, że będzie pełne popracie dla naszych myśli, ale nikt nie spodziewa się, że będzie zabijany. Rozmawiamy wszędzie, w domu, na ulicy, w pracy i nikt nas nie poniża, nie obraża, ani nie życzy nam wprost najgorszego. A w sieci?! Ci sami ludzie, których spotykamy na codzień zakładają kaptury i szczelnie okryci nickiem z lubością jeden przez drugiego pastwią się. Im więcej upodlenia we wpisach, tym więcej zwierzęcej wprost radości. Najgorsze jest to, że ofiarę internetowego mordu mogą poznać wszyscy, a katów nie widać. Oni są w kapturach.
Wyrok na odważnych
Taki lincz spotyka od dluższego czasu Mateusza Gruźlę. Związkowca wice- przewodniczącego MOZ NSZZ Solidarność Fiat Auto Poland. Czytając te komentarze zastanawiające jest, że czyni je człowiek. Taka nienawiść spotykana jest jedynie w sektach. Tak walczono w Kuk Klux Klanie ze wszystkim co osłabiało "białych". Walczono z Afroamerykanami, Żydami i Katolikami i czyniono to w pełnej konspiracji.
Nikt nie jest anonimowy
Tylko dziś zdjęcie kaptura i dekonspiracja nie jest trudna. Wystarczy, że kaptur zdejmie prokurator. Zapominamy o art 212 i 216 kk i o tym, że za lincz, zabijanie słowem, zniesławienie ponosimy pełną odpowiedzialność karną. Kiedy zdejmą kaptury z katów dramatem może się okazać, że ten kto nas tak zranił jest dla nas wcale nie obcą osobą. Jak wtedy wrócić do dialogu jaki prowadziło się w pracy, na ulicy, w domu. Nie da się...
Czy warto...
Zanim wpiszemy coś nawet pod nickiem zastanówmy się chwilę, czy sami chcielibyśmy o sobie takie rzeczy czytać, czy chcielibyśmy, aby nasi najbliżsi to czytali. Ile razy słyszymy o samobójstwach nastoletnich, bo internet zrobil z nich pośmiewisko?! A jak miał nie zrobić?! Jak mama i tatuś pod nickami pokazują jak się to czyni. Pamiętajmy, że taka nagonka może dotyczyć kogoś z Waszej rodziny.
Związkowiec to nie śmieć
Szpitale przekształcone w spółki najczęściej nie mają związków, bo i o to chodziło. Przyjdźcie i zapytajcie, czy tak jest lepiej?! Bronimy się sami, a samotność nie jest siłą. Jakkolwiek nie patrzeć na związkowców to są oni na "wymarciu" i ostatnią rzeczą jaka mogłaby się nam tym w tym Kraju przytrafić, a byłaby gwoździem do...to jest zabicie związków. Dlatego nie pomagajcie Rządowi, bo on o nas nie myśli- on nam nie pomaga...pomagajcie sobie...
Pomagajcie także podtrzymaniu standardów kultury i szacunku do człowieka, tego uczą się od nas nasze dzieci. Jednocześnie dyskutujmy, merytorycznie, bo tylko to przynosi rozwiązanie problemów, nie inwektywy i rany zadawane słowem.
Mateusz życzę wytrwałości i siły- Ewa Gutek- była Przewodnicząca Zakładowej Organizacji Związkowej Pielęgniarek i Położnych w Lubaniu i członek Zarządu Regionu- teraz pracownik spółki!
Umieść ten wpis- apel wszędzie gdzie możesz- niech przyjdzie opamiętanie
Więcej o sprawie Mateusza Gruźla przeczytacie TUTAJ.
Odpowiedź Piotra Bratkowskiego, dziennikarza Newsweek Polska na wezwanie do przeprosin TUTAJ.