Nie jest tajemnicą, że dwaj liderzy PO Tusk i Schetyna od dłuższego czasu nie tylko nie współpracują, ale i wysyłają wrogie sobie sygnały. Tak naprawdę nie powinno nas to obchodzić, gdyby nie to, że od jakiegoś czasu obserwujemy co najmniej ignorowanie terenu Grzegorza Schetyny, a polityka rządu dotkliwie dotyka Dolny Śląsk.
Najlepiej widać to w ostatnim rozdaniu środków unijnych na Regionalne Programy Operacyjne. Zaplanowany budżet na lata 2014-2020 przewiduje wprawdzie wzrost dla Dolnego Śląska o 4%, ale kiedy patrzymy na mapę Polski to nasze województwo znajduje się przedostatnim miejscu. Decydenci z ramienia rządu tłumaczą, że wyliczenia były czynione w oparciu o gęstość zaludnienia i stopę bezrobocia.
I tu już w żaden sposób nie można przypasować danych statystycznych do sposobu dzielenia kasy. Małopolska ma otrzymać 50 % więcej, Śląsk 35 %, a Wielkopolska 10 % . W tych województwach stopa bezrobocia jest średnio o 4 % niższa niż na Dolnym Śląsku.
Kolejnym kłamem co do najwyższego wsparcia województw z najwyższym bezrobociem jest 14 miejsce dla Warmii i Mazur. W tym województwie padł niechlubny rekord wynoszący ponad 22 % osób pozstających bez pracy.
Jakim zatem kluczem kierowano się przy podziale środków? Tego nikt chyba głośno nie powie, ale można snuć przypuszczenia, że są lepsi i gorsi, a sympatie partyjne są w tej kwestii nie mniej ważne.
Mocną pozycję lidera można zagwarantować sobie służalczością, a niepokornych łamać publicznymi środkami. Czy tak było w stosunku do Dolnego Śląska? Czy to była pomyłka, czy celowe uderzenie w teren Grzegorza Schetyny nie wiem, ale wiem, że inne dane statystyczne pokazują dramatyczne prowadzenie Dolnego Śląska. Tym razem w odestku niedożywionych dzieci w Polsce.
Panie Premierze nie jest pan szefem jedynie partii, ale nade wszystko jest Pan Premierem polskiego rządu i czas w końcu tak się zacząć zachowywać. Sprawiedliwie i bez niechęci do kogokolwiek. Sprawy partyjne rozgrywać należy wewnątrz, a nie kosztem Kraju.